Wakacje na podlaskiej wsi
On
No i pojechali! Od dzisiaj naprawdę mam wolne, bo chwilowo sprawy zawodowe oczekują na realizację, a ilość obowiązków domowo-rodzinnych drastycznie spadła. A to dopiero początek, bo wakacje z dziadkami zakontraktowane aż na dwa tygodnie! Co my będziemy robić? Cicho w domu, aż brzęczy w uszach, nie muszę co chwilę robić jedzenia, sprzątać i doglądać. Tylu rzeczy dzisiaj nie muszę. Ale za to mogę prawie wszystko 😉
Dzień zaczęłam dość wcześnie wyprawą na rehabilitację, a żeby tego było mało, zaraz po tym wyruszyłam na zakupy do centrum handlowego! Tak, tak, taka ze mnie ryzykantka. Ale bez obaw, maseczka obowiązkowa, płyn do rąk co kilka minut i odpowiednie odległości. Mam nadzieję, że ochrona skuteczna. Tym bardziej, że w każdym sklepie zaledwie kilka osób. Dreszczyk emocji jednak był. Myślę, że po tylu miesiącach omijania sklepów szerokim łukiem, wystarczy mi ta wycieczka na kilka kolejnych.
Ale wracając do dzieci, zawieźliśmy ich na podlaską wieś, do domu rodzinnego babci. Drewniany dom, ogromne podwórko z piękną, zieloną trawą, wspaniałe wiekowe drzewa dające ogromny cień w upalne dni, mnóstwo staroci ukrytych w szopie, porzeczki do zjedzenia prosto z krzaka, a na koniec brak prysznica i toaleta w namiocie 🙂 Będą krasnale miały szkołę życia. Bardzo nas to cieszy, bo to co dla nas było jako tako normalne w dzieciństwie (dłuższe pobyty na wsi były u nas raczej normą w wakacje), dla naszych dzieci jest już czymś bardzo wyjątkowym. A takie doświadczenia na pewno ich wzbogacą.
Żeby atrakcji nie zabrakło mają też do dyspozycji basen, w którym z pewnością spędzą sporą część pobytu, jeśli tylko pogoda dopisze.
Chcąc w pełni oddać klimat tam panujący, na koniec zaprezentuję jeszcze koszenie trawy za pomocą kosy oraz fragment dachu (na szczęście nie jest to dach domu i dzieciom nie będzie raczej kapało na głowę :)).
Rajsko, czyż nie?
W.