Nasze włoskie wakacje – Gargano, część 1.
On
Trochę ochłonęłam po powrocie z naszych pięknych wakacji więc zabieram się za pisanie. Przyznam, że nie bardzo wiedziałam od czego zacząć, bo zdjęć zebrało się sporo, opowieści również. Jako że była to już nasza druga wyprawa na Gargano, to o niektórych miejscach już pisałam, a nie chciałabym się powtarzać. Ale jakby nie było, mój blog to przede wszystkim zdjęcia, więc jeśli choć trochę różnią się od tych sprzed roku, to z chęcią Ci je pokażę. Okazuje się, że nawet na te same miasteczka spojrzałam inaczej i udało mi się zrobić całkiem fajne zdjęcia w miejscach, których wcześniej nawet nie zauważyłam.
Jednym z nich jest trabucco, czyli „starożytne urządzenie służące do łowienia ryb”. Widziałam kilka takich już wcześniej, ale tym razem zupełnie przypadkiem natknęliśmy się na jedno przy trasie, którą przemierzaliśmy wielokrotnie. Nie wiem, jak to się stało, że umknęło mojej uwadze. Tym razem nie sposób było nie zauważyć, bo woda tego dnia była wprost obłędna, a niebo wyjątkowo pięknie się z nią komponowało. Na tym tle trabucco wywołało taki mój zachwyt, że jak szalona biegałam dookoła i łapałam co piękniejsze widoki. A wszystko to w czasie krótkiego postoju w drodze do Neapolu, o którym na pewno jeszcze wspomnę.
Tymczasem przedstawiam Ci Trabucco San Lorenzo! Przyznaj, że piękne!
W.
PS. Zdjęcie naszej całej rodziny zawdzięczam towarzyszącej nam Cioci Ani 🙂