Weekend w basenie
On
To był bardzo udany weekend! Po pierwsze dlatego, że spotkaliśmy się ze sporą częścią rodziny, której nie widzieliśmy od lutego. Było dużo emocji, zabawy i dobrego jedzenia. A po drugie dlatego, że był basen! Już dawno nie zrobiliśmy tak dobrego zakupu. Wiedzieliśmy mniej więcej, jak będą wyglądały te wakacje i że trzeba się na nie specjalnie przygotować. Pierwsze szkolne wakacje Ludwika oraz cała sytuacja związana z epidemią sprawiły, że szykowaliśmy się na długie siedzenie w domu. I nie pomyliliśmy się 🙂 A dzięki temu, że dzieci mogą poszaleć w basenie, lato w domu nie wydaje się już tak uciążliwe. Powiem więcej, jest nawet całkiem przyjemne. I choć osobiście do wody nie wchodzę, a jedynie wkładam czubki stóp leżąc na dmuchanej truskawce, to lepszej atrakcji bym nie wymyśliła.
A jak jest zabawa, to i zdjęcia być muszą. Początkowo zaczęłam od standardowych ujęć z widokiem na pobliskie pola, jednak szybko zapragnęłam czegoś nowego. Stanęłam na stołek i spróbowałam ujęć z lotu ptaka, nie jak dron co prawda, ale jednak wciąż z wysoka 🙂 Byłam zaskoczona, jak ciekawe zdjęcia pojawiają się na ekranie aparatu.
Jeśli ciekawi Cię co i jak od strony technicznej, to już opowiadam. Zdjęcia zrobiłam oczywiście po południu, żeby słońce nie było już tak wysoko. Użyłam filtra polaryzacyjnego, dzięki któremu woda jest przejrzysta i nabiera pięknego koloru. Jak zwykle przy zdjęciach rodzinnych, zdecydowałam się na obiektyw 50 mm. Być może trochę za wąski, żeby ująć szerszy kadr obejmujący np. większą część basenu, ale wystarczający do uzyskania ciekawych i nietypowych zdjęć. Muszę wspomnieć też o flamingu, który okazał się rekwizytem idealnie współgrającym z wodą, basenem i strojami. Jednak w przypadku tych zdjęć kluczowe było fotografowanie ze stołka 🙂 Pokazałam tylko to, co działo się w basenie, twarze, pluski, nietypowe pozy. Nic więcej nie musiało się tam znaleźć, żeby pokazać jak dobra to była zabawa.
W.