Pierwsza wyprawa po wielkiej izolacji
On
Wystarczy trzy miesiące siedzieć w domu, żeby krótki wypad za miasto (lub wieś) stał się wielkim wydarzeniem. Już sama jazda samochodem okazała się taką atrakcją dla dzieci, że nawet gdybyśmy tylko przejechali się i wrócili do domu, to już byłby nadmiar wrażeń. A tymczasem, na zaproszenie przyjaciół, wyruszyliśmy do domku w lesie, niewiele ponad godzinę drogi od nas. Nie widzieliśmy się od sylwestra, więc towarzyszył nam również dreszczyk emocji, czy to wciąż ci sami ludzie 😉 No dobra, może nie aż tak. Ciągle byliśmy na łączach. Ale z pewnością było to wydarzenie niecodzienne. Tak się złożyło, że przy okazji była to też impreza urodzinowa małej Krysi.
Jako dobra ciocia (na to liczę), postanowiłam zrobić szybką urodzinową sesję, za jednym zamachem wczorajszej jubilatce i jej trzy lata starszej siostrze, Zosi. Zawsze to trochę mniej wysiłku. Wyjątkowo spakowałam dwa obiektywy: 50 i 85 mm (na rodzinne wyprawy zwykle ograniczam się do jednej pięćdziesiątki). Do tego filtr polaryzacyjny i blendę. Z gadżetów udało mi się znaleźć na strychu dwa balony z cyframi, które kiedyś pojawiły się na zdjęciach u naszych dzieci. Zupełnie przypadkiem okazało się, że zanim wpadłam na pomysł sesji, zamówiłam dla jubilatki sukienkę jako prezent, która jak dla mnie idealnie wpasowała się w klimat tego dnia. Co więcej, Helenka przed wyjściem sama wybrała sobie strój, który również świetnie grał z resztą. Sesja zdjęciowa aż się prosiła!
Uzbrojona w dobre nastawienie, wenę twórczą, odpowiedni sprzęt, gadżety i stroje wyruszyłam, aby zebrać wyjątkowy materiał. Tego dnia zrobiłam kilka różnych ujęć. Pierwsze to zdjęcia ze wspomnianymi wcześniej balonami – cyframi. Poniższe jest moim ulubionym z tej części. Użyłam tu obiektywu 50mm z przysłoną 4,0. Światło w tym miejscu było bardzo mieszane, co chwilę się zmieniało, od wyraźnych promieni słońca po zachmurzenie. Trudno było nadążyć. W tej jednej chwili promienie delikatnie musnęły modelkę, dzięki czemu twarz jest ciekawie oświetlone, ale bez mocnego kontrastu ani przymkniętych od światła oczu. Jeśli dobrze pamiętam, ktoś tu trzymał blendę. Ale różnie to bywa z tymi moimi asystentami 😉 Starałam się, aby przy większości zdjęć była użyta złota strona blendy.
Ponieważ modelki zbyt długo nie wytrzymały pozując zaledwie z balonem, wcieliłam w życie mój tajny plan – zdjęcie w czasie jedzenia lodów. Wiedziałam, że przy apetycie całej czwórki tylko to może stać się skuteczną metodą na utrzymanie dzieci w jednym miejscu. Podziałało! Ponieważ jedzenie każdego z dzieci zaczynało i kończyło się w różnym czasie, udało mi się zrobić różne zestawienia małych modeli. W tej części zdecydowałam się na 85 mm, dzięki czemu miałam pięknie rozmyte tło. Przysłona wahała się od 2,8 do 4,0. Część zdjęć udało się zrobić w świetle słońca przechodzącego przez drzewa. Kilka ostatnich już przy zachmurzonym niebie. Jeśli masz ochotę, zerknij i porównaj, który efekt podoba Ci się bardziej. Mnie w tym przypadku zdecydowanie bardziej ten w słońcu. Może dlatego, że to był bardzo słoneczny weekend, więc z chmurami było mi nie po drodze tym razem.
Gdy już większość lodów została zjedzona, uwieczniłam jeszcze taką słodką chwilę, w połowie pozowaną, ale myślę, że szczerą miłością kierowaną.
Na koniec zdjęcia najmniej pozowane, w chwili bezcennego relaksu i radości. Choć bardzo fotogeniczny, hamak wśród drzew do łatwych obiektów nie należy. Zwłaszcza w momencie bujania światło zmienia się tak szybko, że trzeba się natrudzić, żeby złapać odpowiedni moment, czyli taki, w którym jednocześnie jest ładne światło, modele są dobrze widoczni i jeszcze mają jako taki wyraz twarzy. Ale do wytrwałych świat należy! Zdjęciem Helenki w pozie leniwca (zdjęcie na początku posta) jestem wręcz zachwycona! Ktoś tutaj pięknie zastosował blendę 🙂 Przy pierwszym zdjęciu z poniższych użyłam obiektywu 85 mm, z przysłoną 4,0. W ostatnim zmieniłam na 50 mm i przysłonę 5,0.
Jeśli masz okazję być w tak przyjemnych okolicznościach przyrody i dodatkowo jeszcze w miłym towarzystwie, koniecznie chwyć za aparat i wykorzystaj te piękne momenty! Fajnie jest później powspominać.
W.